piątek, 26 lutego 2016

Whatsappy Srappy, a zadzwonić to nie ma komu.



Jakiś czas temu mówiono o tym, że praktyka pisania listów wymiera. I tak się stało, prawie nikt już ich nie pisze. Łatwiej jest wysłać smsa, maila lub zdjęcie zamiast pocztówki. Po co się męczyć, skoro można po prostu kliknąć ENTER i po sprawie. Zgadzam się, jest to ogromne ułatwienie życia, ale mimo tego, że kontakt jest łatwiejszy to traci on na jakości. Zawsze gdy dostaję od kogoś pocztówkę, albo list, jestem niesamowicie podekscytowana. Po pierwsze, sama forma jest już tak nietypowa, że wywołuje ekscytację, po drugie jest to dla mnie rodzaj intymnej komunikacji. Myśl, że ta osoba dotykała wcześniej tego samego papieru, który ja właśnie trzymam w ręku, pozwala mi się poczuć szczególnie. Ale nie o tym chcę dziś napisać. To tylko nudny wstęp. 



Przykro mi, że ludzie już do siebie nie dzwonią. Powstały Messengery, Whatsappy i inne komunikatory, które pozbawiły nasz już ostatniego przejawu intymnej komunikacji na odległość, bo w wymianie literek nie ma nic intymnego. Dziś nie można być już nawet pewnym tego, czy osoba z którą piszemy, to ta, której zdjęcie profilowe widać w prawym górnym rogu naszego wyświetlacza. Pisząc, można też być bardzo kreatywnym i przedstawiać rzeczywistość w taki sposób, w jaki chcemy aby była odebrana. 

Nasze telefony stały się malutkimi maszynami do pisania, mało kto używa ich jeszcze do prowadzenia prawdziwych rozmów. Czy nie byłoby lepiej usłyszeć tę drugą osobę? I nie mam tutaj na myśli kochanków o seksowych, głębokich głosach. Ja się uśmiecham gdy słyszę moją przyjaciółkę i jej śmiech, zamiast czytać bezuczuciowe hahaha.

Głos jest czymś szczególnym, to bodziec, który powoduje specyficzną reakcję naszych receptorów nerwowych. Słuch to jeden z pięciu cudownych zmysłów, którymi zostaliśmy obdarzeni. Jestem pewna, że kilkominutowa rozmowa (przynajmniej) dwukrotnie podwyższa poziom naszych endorfin niż wielogodzinne klikanie.

Jakiś czas temu znudziłam się pisaniem z kolegą i postanowiłam do niego zadzwonić. Nie odebrał – myślał, że się pomyliłam. Potem zapytał zdziwiony, czy do niego dzwoniłam. Ludzie zaczynają być coraz bardziej dzicy w kwestii telefonowania. Boję się, że to zaniknie tak samo jak pisanie listów. Zostaną nam tylko bezuczuciowe czaty, po których w przyszłości, gdy coś pierdolnie elektronikę, może nie być śladu. Kiedyś zostałyby nam listy, albo wspomnienie czyjegoś głosu, teraz nie zostanie nam nic. 

Wiecie co jeszcze lubię w telefonowaniu? To, że można poczuć, gdy ktoś się uśmiecha podczas rozmowy. Emotka z uśmieszkiem nie musi mieć nic wspólnego z rzeczywistością - pamiętaj. 
  
To co, może weźmiesz teraz telefon do ręki i zadzwonisz do tej osoby zamiast męczyć palce?


2 komentarze:

  1. Mój biling twierdzi, że przegadałam w ciągu ostatniego miesiąca 35h :D
    Kiedyś nienawidziłam rozmawiać przez telefon, teraz na nim 'wiszę'. Ot, życie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc może przychodzi to z wiekiem. Muszę przyznać, że 35h to imponująca liczba :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...