środa, 18 stycznia 2017

Sen o Vittorio.

Szłam jedną z uliczek koło Krzywej Wieży. Przechodząc obok tamtejszych restauracji każdy kelner próbuje cię zagadać i swoim urokiem przekonać do wejścia. 




Mnie zaczepił wysoki, opalony, niebieskooki blondyn z burzą loków. Zaczął ze mną rozmawiać i zaprosił do swojej kawiarni. Wyglądał tak, że nie mogłam odmówić. Usiadłam przy stoliku i złożyłam zamówienie. 

On się dosiadł. Za chwilę przyniesiono nam kawę i świeżo wypiekane, jeszcze ciepłe rogaliki. Chwilę rozmawialiśmy i zaraz musiałam uciekać, bo spieszyłam się na zajęcia. Ani za kawę, ani za rogaliki nie zapłaciłam. Pożegnaliśmy się. 

Kilka tygodni później ponownie przechodziłam koło jego kawiarni, dojrzał mnie i wybiegł za mną. Przytulił mnie na powitanie i spoglądał na mnie tymi niebieskimi oczyma, od czasu do czasu odrzucając na bok złociste loki opadające mu na twarz. Poprosił o mój numer, który dałam mu z ogromną niepewnością, bo wtedy zaczynałam się z kimś spotykać. Gdy się pożegnaliśmy i zginął z mojego pola widzenia usłyszałam, że mój telefon dzwoni. 

Odebrałam. To był on. 


  • Dlaczego do mnie dzwonisz? - zapytałam. 
  • Musiałem się upewnić, że dałaś mi dobry numer. - odpowiedział. 


Po przyjściu do domu postanowiłam go wygooglować. Okazało się, że jest włoskim aktorem prowadzącym kawiarnię w Pizie. Nigdy nie zapomnę mojej reakcji po obejrzeniu trailera jednego z filmów, w którym grał… Ani reakcji mojej przyjaciółki. To ciało!


Moje losy w Pizie potoczyły się tak, że szybko związałam się z pewnym Niemcem. A przystojny blondyn był niebezpiecznym kuszeniem, więc przez jakiś czas unikałam przechodzenia koło jego kawiarni i nie odpisywałam na wiadomości od niego.

Po dwóch miesiącach szłam tą samą uliczką, w której wcześniej go spotkałam. Widząc mnie nie omieszkał wyjść mi na przeciw. Podszedł do mnie, odrzucił swoje loki, złapał mnie za szyję i bez słowa pocałował. W biały dzień, tuż przy Krzywej Wieży. Byłam w takim szoku, że wymamrotałam coś i zaraz uciekłam. 

Przez kilka miesięcy nie przechodziłam koło jego kawiarni. W końcu jednak zdecydowałam, że minęło już wystarczajaco czasu. Poszłam do niego na kawę. Akurat była tam jego nowa dziewczyna, którą mi przedstawił. Usiedliśmy w trójkę i przez chwilę rozmawialiśmy o błahostkach. 

Dwa lata po moim wyjeździe z Włoch, gdy odwiedziłam Pizę postanowiłam odwiedzić i jego. Wciąż tam był, wciąż oszałamiająco przystojny i uśmiechnięty. Jak zawsze zaoferował mi kawę, porozmawialiśmy i pożegnaliśmy się. 

Może za jakiś czas, gdy znowu odwiedzę stolicę Krzywej Wieży przejdę się tą samą uliczką i spotkam go ponownie.




2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...