środa, 29 lipca 2015

Ulubieńcy niekosmetyczni #3

Czasem mnie coś bardziej urzeknie, czasem mniej. Mam wysokie wymagania, zarówno w stosunku do mężczyzn jak i do rzeczy.. A jaka potrafię być wybredna i marudna jak mi się coś nie podoba.. Tylko żałować tych, którzy są wtedy w pobliżu.
Jednak gdy już coś przypadnie mi do gustu, to mogłabym się nad tym rozwodzić godzinami i jarać się tym przy każdym użyciu. W tym miesiącu ulubieńców jest tylko czterech (albo sześciu..). 




Uwielbiam minimalistyczną biżuterię. Nie znoszę, gdy zwisa mi za dużo żelaza wokół szyi lub nadgarstka. Delikatna biżuteria nadaje klasy, upiększa i zdobi nasz stój. Nie rzuca się w oczy, ale sprawia, że całość wygląda lepiej. Te srebrne kolczyki (nie mam zielonego pojęcia z jakiego sklepu są) towarzyszą mi praktycznie przy każdym wyjściu, w tym miesiącu. Delikatne diamenciki pięknie odbijają się w słońcu i rozświetlają buzię. Nadają twarzy blasku nawet w szary i ponury dzień.

Herbaty Big-Active to jedne z moich ulubionych, ponieważ mają wyśmienite smaki. Rooibos z dodatkiem miodu i cytryny przypadł mi szczególnie do gustu. Ma świetny aromat, który uspokaja umysł i pobudza kubki smakowe. Jej smak jest bardzo delikatny, lekko waniliowy, chociaż w składzie jej nie ma.

IKEA miała w tym roku genialny pomysł na "gotowe doniczki z ziołami". Żadnego babrania się w ziemi, żadnego brudzenia i zabawy w ogrodnika (choć bywa to czasami całkiem, gdy ma się swój ogródek). Hyc, hyc, trochę wody i ziółka posiane. A zobaczcie co z nich wyrosło! Mam prawie dżunglę na balkonie! Zestaw zawiera trzy papierowe doniczki z ziemią i nasionkami - bazylii, pietruszki oraz mięty. Był to niewielki wydatek, ale ile frajdy z tym mam. Podlewanie, obserwowanie jak moje roślinki rosną, ochrona ich przed silnym deszczem - poczułam się prawie jak matka dbająca o swe dzieci.

Ostatni produkt, który zawrócił mi w głowie to sól himalajska. Długo chodziłam z zamiarem jej zakupu, ale zawsze sobie wmawiałam, że to pic na wodę, zwykła sól. W końcu stałam się jej posiadaczką i nie zamierzam już wracać do normalnej, białej, nudnej soli! Tą solą nie można przesolić dania. Naprawdę. I ten kolor tak ślicznie zdobi jedzenie.. Do tego wyczytałam, że ma więcej minerałów niż zwykła sól, co tylko przemawia na jej korzyść. A tak na marginesie, to ona nie pochodzi z Himalajów, a z Pakistanu.. Ale to tylko szczegół. 






18 komentarzy:

  1. Za herbatami nie przepadam :). Jeśli chodzi o sól, to część Himalajów leży na terytorium Pakistanu, więc może jest z tych rejonów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie wiedziałam (geografia nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem..), więc może rzeczywiście jest z Himalajów. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jakie ładne to pierwsze zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram! Najpiękniej wygląda subtelna biżuteria a te kolczyki są śliczne :) pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Subtelna biżuteria dodaje więcej kobiecości niż świecące łańcuchy.

      Usuń
  4. Też używam sól himalajską :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sól himalajską też uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W sezonie wiosenno-letnim w ogóle nie piję herbat. Za to bazylię- jej smak i zapach UWIELBIAM :)).

    OdpowiedzUsuń
  7. Zachęciłaś mnie do spróbowania herbatki, dzięki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piłam kiedyś herbate z big active jednak tego smaku jeszcze nie próbowałam, muszę zobaczyć :) I ja również jestem fanką delikatnej blizuterii :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam te herbaty, aczkolwiek tego smaku jeszcze nie próbowałam! :) Zapraszam, melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię różne herbatki, w tym te z Big Active. Też lubię takie małe kolczyki, choć dawniej uwielbiałam takie ogromne i rzucające się w oczy ;).

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...